piątek, 28 marca 2014

Od Róży: Więcej niż się podejrzewa...

Chodziłam tak i się nudziłam.Cieszyłam się szczęściem brata ,bo w końcu umówił się z Tamy.Tak chodziłam aż spotkałam wilczycę.
-Witaj-powitała ją.
-Witaj-odpowiedziała mi.
-Bez zbędnego gadania,chcesz dołączyć do watahy?
-T-tak,chętnie.
-Jak masz na imię?
-Kitana, ty?
-Róża,dobra choć!
Poszłyśmy i przedstawiłam ją wszystkim.Opowiadałam jej o historii i ogólnie co tu się działo.
-Wiesz co?
-Nie,co?
-Wiem więcej niż ktokolwiek myśli.Wie o tym tylko mój brat,potrafię "czytać wilk".
-Co to znaczy?
-Wiem jaką wilk miał historię i znam wiele jego sekretów.
-Coo?!!
-Tak,wiem że mówią do ciebie Laana i że naprawdę nazywasz się Maffa oraz że znasz wszystkie żywioły.

Kitana?

Profil wilczycy Kitany



Imię: Kitana lub Laana (Laana oznacza "przeklętą" więc używają go raczej wilki które za mną nie przepadają)
Wiek: 2,5
Płeć:samica
Charakter: Kitana jest bardzo żywiołowa. Wygląda na surową i wredną waderę lecz tak nie jest a przynajmniej nie do końca. Czasem jest porywcza, stanowcza, uparta. Jednak pod skorupą losu kryje się zabłąkana, niespokojna i niespełniona wadera. Szczera i szanowana. Jeśli wywołasz na jej pysku uśmiech to się ciesz, bo możliwe że więcej tego nie zobaczysz. Raczej jest cicha, samotna. Jest strasznie uparta i nie odejdzie do póki nie znajdzie odpowiedzi na dane pytanie lub sytuację. Dla szczeniąt jest miła i spokojna. Dla innych wilków potrafi być wyrozumiała i pomocna.
Partner: Ha, kto zechce "przeklętą"?
Historia: Cóż, zaczęło się daleko stąd. W Górach Równowagi. Żyła tam spokojnie pewna wataha. Wataha Równowagi Żywiołów. Żyła spokojnie ale do czasu. Pewna wadera urodziła w nocy samiczkę. Gdy matka małej zasnęła, ta nie wiedząc co ją czeka, wyszła przed jaskinię i spojrzała prosto na księżyc. To ją prawie oślepiło ale mała była na tyle silna żeby wytrzymać światło księżyca. Jeden z bogów zdenerwował się, że taki szczeniak który nie ma ważnego pochodzenia tak bezczelnie spogląda prosto na księżyc. Bóg był tak złośliwy, że przeklął małą. Skoro każda rodzina w jej watasze miała dany żywioł była jakaś równowaga. Klątwa polegała na tym, że mała mogła władać wszystkimi żywiołami ale skoro była niedoświadczona to także niszczyła wszystko co popadnie, nawet niechcący. Więc kiedy waderka wróciła do mamy zasnęła nieświadoma swojej klątwy. Rano, matka małej pochwaliła się swoim dzieckiem. Kiedy Rada Starszych robiła szczeniakowi test na żywioł okazało się, że mała ma wszystkie. Rada była oburzona. Zrobili głosowanie i wataha orzekła, że nie chcą takiego mieszańca w watasze, bo to tylko zburzy równowagę żywiołów. Więc postanowiono, że mała zostanie wyrzucona z watahy jak tylko osiągnie wiek 1 roku. Początkowo jej matka była przeciwna pomysłowi ale z czasem kiedy inne matki miały "normalne" dzieci jej córka rosła i niszczyła coraz więcej. Matka nawała ją Maafa co oznaczało "żywiołowa" ale to imię szybko zanikło. Wataha nazywała waderke Laana czyli "przeklęta". Inne szczeniaki nie bawiły się z Laaną bo ich matki bały się, że Maffa je zabije. Od tej pory mała zrobiła się nie czuła i wredna. Opuściła watahę szybciej, niż to było postanowione. Przestała używać imienia Maffa i przedstawiała się tak, jak ja nazywali w znienawidzonej watasze. Zamieszkała daleko od Gór Równowagi i uczyła się tylko 2 żywiołów. Magii i Natury. Mieszkała sama i nikt jej nie przeszkadzał. Kiedyś, w okolice jej domu wprowadziła się szczęśliwa rodzinka wilków. Laana nie chciała na to patrzeć bo to wywoływało w niej ból. Uciekła po raz kolejnymi. Uciekła przed uczuciami. Po wielu potyczkach z różnymi stworzeniami natrafiła na kilka wilków które były watahą. Postanowiła, ze dołączy do nich bo ma już dość ucieczek. Przedstawiła się jako Kitana bo i tak wolała to imię niż Laana ale powiedziała wilkom jak na prawdę ma na imię.Została z nadzieją, że ktoś jeszcze okaże jej miłość w tym świecie.
Rodzina: Nie obchodzi mnie, już nie...
Szczeniaki: Brak
Ranga:Nauczyciel, stara się o Doradcę
Pozycja:
Żywioł: Ziemia-kryształ
Umiejętności: Potrafi stworzyć kryształ, który będzie miał moc obrony przed przeciwnym żywiołem, np.: Masz kryształ ognia więc moc wody cię nie zrani i na odwrót.
Właściciel: keiraKD

czwartek, 20 marca 2014

Od Warrior'a: Spacer z Tamany.

Cieszyłem się że Tamy zgodziła się pójść ze mną na spacer.Przeszliśmy przez całe tereny watahy. Rozmawialiśmy o wszystkim co możliwe,opowiedziałem jej o niektórych nadzwyczajnych zwierzętach które tu mieszkają.Było po prostu cudownie.Na koniec odprowadziłem ją do jaskini.Kiedy wracałem do mojej oczywiście:
-No i jak tam mój amorze?-powiedziała złośliwie Róża.
-Normalnie-odpowiedziałem poważnie.
-Ciekawe udało mi się was wyswatać.Jakbyś nie zauważył już wcześniej wpadłeś jej w oko!
-Serio?
-No tak,jeszcze jak byś nie był ślepy bardziej niż kret!-krzyknęła ze śmiechem.
-Wracaj do siebie-powiedziałem lekko zdenerwowany.
-Nie gorączkuj się tak już spadam.
To był już wieczór więc poszedłem spać.

wtorek, 18 marca 2014

Profil wilczycy Lucy



Imię:Lucy
Wiek:2 lata
Płeć:samica
Charakter:cicha,rządna wrażeń,radosna,odważna,opanowana(choć zdarzają się przełomy),nie daje się łatwo sprowokować,czasem potrafi być romantyczką,ale nie chce jej się angażować w żaden związek,skryta w sobie,samotniczka.
Partner:nie śpieszy jej się i nie przepada za zobowiązaniami.
Historia:Nigdy nie należałam do żadnej watahy.Za przyjaciela miałam siebie i tylko siebie.Długo nie spotykałam innych wilków.Rodzice?Nie pamiętam ich.W końcu natknęła się na mnie Róża i zaprosiła do watahy.
Rodzina:nie pamiętam żebym kogoś miała
Szczeniaki:brak
Ranga:Muzyk
Pozycja:Omega
Żywioł:woda,tornado,wiatr
Umiejętności:tworzenie tornada,wywoływanie burzy,włada wiatrem.
Właściciel:Kler...

środa, 12 marca 2014

od Kery:

Padła mi na ziemię przed nosem.Wypuściłam głośno powietrze i spojrzałam na martwego stwora.Trup i nic więcej...pomyślałam.Naglę ziemia opuściła się w dół na swoje miejsce,a stwór rozpłyną się w...mgłę?To w co zamienił się potworek poleciało w stronę gałęzi drzewa.
Znów spojrzałam na Tetsumi i westchnęłam głośno:
-No to trzeba posprzątać...
Zarzuciłam sobie waderę na kark i ruszyłam w stronę z, której przyszłyśmy.Z nieprzytomną wilczycą za bagaż powędrowałam przed siebie nawigując się zniszczonymi przez siebie roślinami.
Po paru godzinach marszu Tetsumi zaczęła mi ciążyć.Odłożyłam ją więc na chwilę i wskoczyłam na drzewo.Rozejrzałam się dookoła.Tym razem widziałam tamtą górę nie pamiętałam jej położenia wględem jaskiń,ale przynajmniej wiedziałam,że całkiem nie zboczyłam z kursu.
Zeskoczyłam i dopiero wtedy ogarnęłam towarzyszącą mi gammę.Na starcie chciałam się oddalić od tamtej polany.Teraz otarłam wilczycy zalany krwią pysk.Właściwie to go skrobałam bo krew zdążyła zaschnąć.Nie dokończyłam jednak roboty bo nie było to aż tak istotne.Sprawdziłam jeszcze czy sobie czegoś nie złamała po czym ruszyłam w dalszą drogę.
Słońce już zachodziło i robiło się nieco chłodniej...Nie żeby mi to przeszkadzało...
Otoczyłam mały kawałek ziemi kamieniami i piachem by nie zająć lasu ogniem i rozpaliłam ognisko.Waderę położyłam po przeciwnej stronie ognia i położyłam się.Ułożyłam głowę na glebie wpatrując się w płomienie.
Mijały godziny...Robiłam już różne rzeczy by zabić czas...droczyłam się z przechodzącym obok jeżem,gryzłam patyk,bawiłam się ślimakiem i wierciłam się.
Myślałam już,że skonam z nudów,aż w końcu usłyszałam ciche kichnięcie.Odwróciłam się w stronę Tetsumi.Wilczyca powoli usiadła po czym rozejrzała się.W końcu jej wzrok powędrował w moją stronę i zatrzymał się.Przez chwile panowała cisza którą przerwałam bu rozluźnić nieco atmosferę:
-No księżniczko.Dobrze ,że wstałaś bo już miałam księcia szukać.-nie był to jednak wesoły ton bo domyślałam się iż to nienajlepszy moment na moje żarciki.No przynajmniej dla niej...

Tetsumi?Co teraz?(sory za długość)




niedziela, 9 marca 2014

Od Tetsumi: Walka z potworem

Byłam wściekła. Coś takiego nie będzie mi przeszkadzało! Potwór spojrzał na mnie i wydobył z siebie skrzek.
-Zamknij się wreszcie!-powiedziałam i użyłam kryształowej zbroi. Następnie rzuciłam się na niego. Ten odepchnął mnie więc powtórzyłam atak. Znów zostałam odepchnięta tyle, że z mocniejszą siłą.  Z mojego pyska wypływała krew.
-Zaczynasz coraz bardziej mnie wkurzać!-krzyknęłam. I znów rzuciłam się ku niemu.  Tym razem udało mi się wgryźć. Wbiłam w potwora pazury, a ten wyjąc z bólu odepchnął mnie.  Ja wtedy jednak zahaczyłam o niego pazurami. Odepchnął mnie na tyle mocno, że pociągnęłam po jego ciele ranę. Wpadłam na jakąś skałę, a moja kryształowa zbroja rozbiła się. Splunęłam krwią i wstałam na nogi.
-Tetsumi opanuj się!-usłyszałam głos jakiejś wilczycy. Nie do końca wiedziałam, jak ma na imię.
-Nie mów mi co mam robić!-warknęłam gniewnie i znów rzuciłam się na potwora. złapał mnie swoją wielką łapą, a gdy chciał zanurzyć mnie w jego paszczy użyłam całej swojej siły i otwarłam jego łapczysko po czym ugryzłam go w kark. Padł nie żywy. Zobaczyłam wilczyce która wyglądała na zdziwioną i nieco przerażoną...Ale najwyraźniej próbowała to ukryć. Zaraz to...Kery! Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę z tego co się stało. Czułam, jak całe moje ciało przeszywa okropny ból. Znów...Wpadłam w furię. Czemu? Myślałam, że potrafię nad tym panować...
-Ja...Nie chciałam żebyś to ujrzała...-powiedziałam po czym zemdlałam.

Kery co dalej?
od Kery:To...coś

Obie stanęłyśmy sztywno nasłuchując.Przez chwilę ''słyszałam,, tylko ciszę.Potem powietrze ponownie przeszył tamten wrzask.Poczułam jak sierść na karku mi się jeży.Odruchowo pochyliłam się i nieco rozszerzyłam łapy by nabrać bardziej stabilnej postawy.Tetsumi stała jednak wyprostowana.Podeszłam do niej powoli i spojrzałam jej w oczy.Tęczówki były teraz jak małe wysepki na morzach białek.Wpatrywała się w niebo.Szturchnęłam ją.Potrząsnęła głową, po czym wyjrzała z jaskini.Powoli się do niej zbliżyłam.
Łopot skrzydeł był co raz głośniejszy.Bez zbędnej zwłoki pomknęłam przed siebie nie sprawdzając nawet czy Tetsumi mi towarzyszy.Nie że się bałam.Po prostu staram się przeżyć choć szczerze mówiąc jestem potwornie ciekawa tego stwora.
Wskoczyłam na gałąź jednego z drzew i skacząc na kolejne co raz to wyżej położone wyskoczyłam na chwile ponad korony.Przez ten moment nie zdążyłam jednak niczego zobaczyć.Gdy dotarłam na polanę z tym dziwnym drzewem ziemia się pode mną zatrzęsła.Tetsumi stała za mną i rozglądała się dookoła.
Wtedy ni z tego ni z owego spory kawał ziemi na którym stałyśmy wystrzelił do góry.Nie unosił się rzecz jasna w powietrzu bo sprawdzałam.
Naglę z nieba spadło cielsko jakiegoś stwora.Bardzo cudacznego stwora...Był ciemno szary,pokryty (jak sądzę)śliską i wilgotną skórą,pozbawiony oczu,wielkości ....em...no może nieco większy od jabłoni.Pysk był taki jak walec(chodzi o figurę geometryczną),ale nie idealnie prosty,a za to pomarszczony i pozbawiony oczu.Uszy były jak u nietoperza,a z miejsca na którym ja mam nos sterczały sumie wąsiki.Były też małe otwory,które robiły chyba za nozdrza.Pysk był nie taki jak u wilka tylko taki...no...chyba można to sobie wyobrazić sądząc po krztałcie pyska.
Wrzask jak u jakiegoś olbrzymiego ptaka rozległ się dookoła,a otwarta paszcza ukazała kilka rzędów ostrych trójkątnych zębów,co więcej dziąsła tak jakby się obracały po ściankach pyska.
Warknęłam głośno.
-To raczej ci nie pomorze-mruknęła.
-Wolę warczeć  niźli siedzieć cicho kiedy ktoś pluje mi w pysk-sparowałam ocierając ramię z paru większych kropel.
Stworek podszedł bliżej na swoich dwóch masywnych i nieproporcjonalnie długich nogach co parę kroków podpierając się ogromnymi skrzydłami robiącymi za przednie kończyny.Znowu wrzasną.
-A bujaj się!-rzuciłam spoglądając na wroga z pogardą i pewnością siebie.
Stwór przez chwilę się nie ruszał jakby zrozumiał,ale po chwili znów wrzasną i rzucił się ku nam otwierając szeroko paszczę.Uskoczyłyśmy na dwie strony.Tetsumi warknęła gniewnie i skoczyła do gardła potworkowi.Ten jednak uskoczył,a ona wylądowała w miarę stabilnie.
-Szajbuska...-mruknęłam pod nosem.
Nawet jeśli to usłyszała to zignorowała mnie.Utworzyła tylko kryształową tarczę i natarła na stwora.
-Powodzenia życzę-powiedziałam cicho i sucho.
Potwór opuścił głowę i zmiażdżył kryształ w pysku.W waderze zaszła naglę jakaś zmiana...Dopiero teraz to spostrzegłam...Wcześniej była chyba bardziej opanowana,ale co miała robić stać bezczynnie?
Ja nie mieszałam się na razie w walkę.Chciałam,ale coś mnie powstrzymywało.Nie wiem co...jakieś złe przeczucie.Po kilku nieudanych atakach Tetsumi warknęła głośno i....tak jakby...zdziczale?(nie wiem jak inaczej to opisać)Dość tego...pomyślałam i podkradłam się za ,,plecy'' potwora.Skoczyłam na niego i wgryzłam mu się w ramię skrzydła.Ten wrzasną i zaczą się miotać.Zeskoczyłam więc.
Obejrzałam się na Tetsumi.O nie...

Tetsumi?